Posty

Wyświetlanie postów z listopad, 2014

Wolisz synka czy córeczkę?

Będzie długo, uprzedzam. Długo, bo jestem matką ze stażem dwudziestoletnim. Dawno temu się to zaczęło. Minęły dwie dekady od pierwszego brzuszka, pierwszych myśli, układania puzzli pod abstrakcyjnymi tytułami "Ciąża", "Dziecko", "Córeczka", "Synek", a także "Mama" oraz "Tata". Potem było już łatwiej, ponieważ było o te dwa ostatnie tytuły mniej. Dziś, kiedy Najstarsza za kilka dni będzie świętować dwudziestkę, a Najmłodszy w tym samym miesiącu skończy lat siedem, myślę, jak każdej jesieni, jak to było, kiedy po kolei, każde z nich mieszkało w niesłonecznym świecie mojego ciała, a ja dumałam o tym, kim będzie. Mogłabym napisać, że mnie już to nie dotyczy, że było, minęło, zostały tylko strzępy pamięci - ale to nie tak. Profesor Dumbledore (jedna z czterech moich ulubionych postaci z Harrego Pottera) miał w swoim gabinecie coś, co nazywało się "myślodsiewnią". Ja też mam taką, gdzieś w sobie. Czasami, kiedy robię porzą...

Ciężkie życie ucznia

Obraz
Tydzień temu, w ponury listopadowy poranek Najmłodszy wśliznął się pod kołderkę rodziców i oświadczył: - Brzuch mnie boli. Albo nie, albo nie - głowa - poprawił się w oka mgnieniu. - To co cię w końcu boli? - Eeee... A mogę nie iść do szkoły? Ach, tu cię mamy!  :lol: Na szczęście weekend był blisko i udało się młodego przekonać, że lekcje krótkie, a potem zabawa. Dzisiaj, choć nie było ociągania ze wstawaniem i Drugoklasista szybko ubrany maszerował ochoczo do szkoły, widziałam jak entuzjazm wyparowywał z niego z każdym krokiem skracającym dystans do placówki edukacyjnej. Tuż przed wejściem zapytał - A zwolnisz mnie z zajęć komputerowych? - Dlaczego? Co się stało? - Nie lubię ich. - Nie lubisz pracować na komputerze? - Nie o to chodzi. Na ostatnich zajęciach zapisałem swoją pracę w niewłaściwym folderze i nie chcę już chodzić. - Wiesz co, to może ty dzisiaj słuchaj pani i postaraj się uważnie pracować? Dasz radę? - kiwnął głową, ale nie do końca wyglądał na przekonanego. Zajęcia k...

Podróż w ciąży

Obraz
Za niecały miesiąc święta. Jeżeli w planach mamy podróż, a pod sercem nosimy maleńkie, ale największe szczęście, warto przed wszelkimi wojażami przemyśleć sobie to i owo. Dobrze zaplanowana podróż to pół sukcesu. Drugie pół to nasze nastawienie do tego, co życie przyniesie. Na resztę wpływu nie mamy, dlatego zadbać należy o to, co leży w naszej mocy. Nikt nie zna uniwersalnej recepty na udany wyjazd, ale poniżej przedstawiam kilka sugestii, które warto, w stanie błogosławionym będąc,  rozważyć: 1. Jak się czujesz? Stan zdrowia kobiety w ciąży to nie tylko książkowe wyniki badań, ale również samopoczucie psychiczne. Jeżeli czujesz się dobrze, ciąża przebiega prawidłowo, marzysz o tej podróży i wiesz, że na miejscu zostaniesz otoczona opieką - jedź. Twój nastrój ma wpływ na zdrowie dziecka.  Zmiana otoczenia, środowiska, klimatu, odpoczynek od tego, co w domu pozwoli oderwać się od rutyny i spojrzeć na codzienność innym okiem. Jeżeli obawiasz się, że wyjazd to niekoniecznie spełnienie ma...

Czy mogę iść na ENEMEF? - czyli "duże dziecko - duży kłopot"

Obraz
[caption id="" align="aligncenter" width="400"] Multikino Złote Tarasy. Źródło: Twoja Stolica[/caption] - Czy mogę iść w piątek na ENEMEF? To niewinne pytanie z ust prawie siedemnastolatka zapewniło mi kilka bezsennych nocy. Pierwszą myślą (podchwyconą zresztą, gorliwie, przez współmałżonka) było rozwiązanie problemu "na Kopciuszka". Czyli niby zgoda, ale pod warunkiem wywiązania się ze wszystkich domowych obowiązków, odrobienia lekcji, a w razie, gdyby mu się udało z tym wyrobić, to jeszcze zawsze można groch z soczewicą wymieszać i kazać przebierać   :mrgreen:  Cóż, nie była to tylko gra na zwłokę. Potrzebowaliśmy czasu na podjęcie decyzji. Ale im bliżej piątku, tym więcej wątpliwości. Zafrapowała nas tematyka maratonu - Igrzyska Śmierci. Ojciec rodziny, z lekka przewrażliwiony po 11 listopada na punkcie gwałtownych sposobów, jakimi młodzież uwalnia emocje, miał śmierć w oczach. Ja przeleciałam się po internetach i prześwietliłam Suzanne Colli...

Czym straszy się kobietę w ciąży?

Obraz
Porządkując regał w pracowni znalazłam moje "ciążowe" notatki sprzed blisko 20 lat. Spodziewałam się wtedy mojego pierwszego dziecka - Najstarszej. Nie miałam pojęcia czym jest poród, a już zupełnie nie oczekiwałam, że przejdę szczęśliwie ich sześć. Przejrzawszy nocą naprędce internetowe poradniki na temat ciąży uznałam, że kilka moich spostrzeżeń sprzed dwóch dekad wciąż może być aktualnych. Osoby bardziej doświadczone od pierwiastki nieświadomie straszą przyszłą matkę wizjami makabryczno-chirurgicznymi. Przede wszystkim pokutuje przeświadczenie, że szczupła dziewczyna nie urodzi dziecka siłami natury i jest z góry skazana na cesarskie cięcie. Nawet przyszłemu tatusiowi wydaje się niemożliwe, aby "tędy" przeszło dziecko. Jeśli kobiety się nie "pokroi", to "popęka w środku" (domyślam się, że chodzi o pęknięcie szyjki macicy), bo przecież takie chucherko nie wytrzyma nacisku napierającej główki dziecka. - Wolisz mieć komplikacje, czy maleńką blizn...

Pajdokracja (w dwóch wersach)

Obraz
Ojciec-dyrektor: Nie lubię, gdy dzieci rządzą. Najmłodszy: Huraaa, dzieci rządzą!

Ktoś, kto marzy o twoich fałdkach

Obraz
Nie przepadam za swoim wyglądem. Pół biedy z lustrem - obraz ożywa, kiedy się uśmiechnę. Gorzej z fotografią, na której zatrzymane w biegu życie wisi na mnie razem z ubraniem jak na wieszaku. Z jednej strony fajnie jest, gdy mając lat 44 możesz wdziać na siebie rozmiar 34 i wyglądać młodo z daleka (w tym rozmiarze ubrania są wybitnie dziewczęce, to nie styl dla matron, matek szóstki i podobnych). Z drugiej ... chciałoby się mieć choć ten jeden czy dwa rozmiary więcej. Tak dla przyzwoitości chociaż  ;-) Kiedy tylko włączam internety, wszędzie krzyczą reklamy o dietach cud, o przyspieszaniu metabolizmu, o zrzucaniu kilogramów... - to nie mój świat. A nawet gorzej. Kąsa złośliwie z ekranu "Wszystkie to znamy..." Nie, nie wszystkie. Może powinnam zawiązać jakąś społeczność chudych, by wzajemnie się w tej mniejszości rozumieć i wspierać? Może zorganizować jakiś przemarsz pod tęczą czy paradę represjonowanej mniejszości kościstych? - Źle wyglądasz , zmizerniałaś dziecko (babcia) - ...

(Nie?)dojrzałość

Obraz
Tydzień temu młody wyszedł po lekcjach na spacer z psem. Wrócił bez psa. I bez komórki. Ponieważ pies pognał, wystraszywszy się większego i groźniejszego od siebie, a młody goniąc naszego pupila nie zwrócił uwagi na ubywajacą zawartość kieszeni. Psa znaleźć nie było trudno, ma swoje zwyczaje. Komórkę też odzyskałam, fatygując się po pracy do znalazcy, który pieniędzy w ramach znaleźnego nie przyjął, ale czekoladę chętnie. - Mamo, ja uważałem, że Obi jest najważniejszy i nie myślałem nawet o komórce. Bo Obi to członek rodziny. Dziś młody był z klasą w kinie i zgubił legitymację oraz kartę miejską. Ze wzruszeniem opowiadał treść filmu "Bella i Sebastian", ale na pytanie o portflel na szyję, w którym miał dokumenty pobladł i oniemiał. Pamiętał rząd i numer miejsca, a nawet numer sali w multipleksie oraz moment, kiedy zrobiło mu się za gorąco i musiał z siebie nieszczęsny piterek zdjąć. Dzięki precyzyjnym namiarom zgubę odzyskaliśmy szybko. - Zamyśliłem się i zupełnie zapomniałem...