Wolisz synka czy córeczkę?
Będzie długo, uprzedzam. Długo, bo jestem matką ze stażem dwudziestoletnim. Dawno temu się to zaczęło. Minęły dwie dekady od pierwszego brzuszka, pierwszych myśli, układania puzzli pod abstrakcyjnymi tytułami "Ciąża", "Dziecko", "Córeczka", "Synek", a także "Mama" oraz "Tata". Potem było już łatwiej, ponieważ było o te dwa ostatnie tytuły mniej. Dziś, kiedy Najstarsza za kilka dni będzie świętować dwudziestkę, a Najmłodszy w tym samym miesiącu skończy lat siedem, myślę, jak każdej jesieni, jak to było, kiedy po kolei, każde z nich mieszkało w niesłonecznym świecie mojego ciała, a ja dumałam o tym, kim będzie. Mogłabym napisać, że mnie już to nie dotyczy, że było, minęło, zostały tylko strzępy pamięci - ale to nie tak. Profesor Dumbledore (jedna z czterech moich ulubionych postaci z Harrego Pottera) miał w swoim gabinecie coś, co nazywało się "myślodsiewnią". Ja też mam taką, gdzieś w sobie. Czasami, kiedy robię porzą...