Posty

Wyświetlanie postów z wrzesień, 2013

Kino, obcasy i sukienki

Może to jest dziwne, ale wcześniej o tym nie myślałam. Nie aż tak. Bycie matką oznacza wyrzeczenie się jakiejś cząstki siebie. Bardzo osobistej. Prawa do samotności na przykład. Albo do noszenia ulubionych szmatek, bucików i biżuterii. Do własnych pasji i zainteresowań. Pół biedy, gdy człowiek sobie tego prawa świadomie odmawia, przeprowadzając zdrową kalkulację. Gorzej, gdy zmaga się z tym codziennie, ucieka do łazienki, gdzie i tak znajdą go małe istotki - i to prędzej niż się spodziewa. Albo jak ja - udając, że to nic, przemyka obok luster, unikając ich odbicia, bo przecież ta osoba, która z nich patrzy to na pewno ktoś inny, nikt, z kim się utożsamiamy. - Mamo, dlaczego nie mamy lustra w przedpokoju? Milczałam. Ten rok rozpoczęliśmy niezwykle: od rodzinnego wypadu do kina. Nie wszyscy w nim uczestniczyli, ale i tak było fajnie. I zrozumiałam, jak dawno w kinie nie byłam. I jak bardzo mi tego brakowało. I że już tak być nie musi. Potem przyszło długo wyczekiwane lato. Zawartość szaf...

Dzień dobry, czy mogę sfotografować klamkę?

Obraz
Działo się to pod sam koniec wakacji, po późnym śniadanku w słoneczne przedpołudnie, kiedy w domowy rozgardiasz dźwięków i przemieszczanych przedmiotów wdarł się dzwonek do drzwi. O tej porze można spodziewać się jedynie sąsiadki, listonosza lub dozorczyni - w sprawach mniej lub bardziej codziennych, toteż gdy młoda, nieznana osoba za drzwiami zapytała uprzejmie: - Dzień dobry, czy mogę sfotografować państwa klamkę? - mowę odjęło mi na dłuższą chwilę. I stojąc tak ze szczęką rozwartą w najwyższym zdumieniu, usiłowałam zebrać tysiące myśli w jakąś jedną sensowną, gdy dziewczyna powtórzyła pytanie. Myśli przez głowę przemierzają z prędkością bliską, jak przypuszczam, prędkości światła, lecz sztuką jest zaregować z refleksem, co niekoniecznie mi się udało, lecz jakimś cudem, zdołałam przeanalizować wartki potok słów dziewczęcia, zachwalającego uroki starych drewnianych klatek schodowych na warszawskiej Pradze, rozpływającego się w komplementach na temat profesjonalnie oczyszczonych zdobio...

Prosto z wykopalisk

Któregoś wakacyjnego dnia Najmłodszy, znudzony zarządzonymi przeze mnie porządkami ( ile dni można przekopywać się przez szafki i robić segregację - to na śmietnik, to do świetlicy, to zostaje) stwierdza, że wybiera się tam, gdzie można znaleźć szkielet jakiegoś dinozaura. Zagadnięty o cel takiej wyprawy, oświadcza, że chce tam pracować i wykopywać szkielety. Wolę nie wchodzić w szczegóły, o jakiego gada chodzi, bo jeszcze się wkopię, żem ignorantka, ale poprosiłam uprzejmie starszych braci pierwszoklasisty, by sprawdzili, gdzie to bydlę znaleźć. Junior wiedział, że w Ameryce. Sprawdzili dokładniej -  wyszło, że w Stanach. Nawet, gdyby w Peru, Chile czy w Meksyku, podróż taką trzeba dobrze zaplanować, nie mówiąc już o funduszach, ale robię unik i mówię, że wypadałoby się języka tubylców, znaczy tambylców nauczyć. Szczęście sprzyja młodemu, bo to akurat Stany, zatem proponuję własne usługi. Obaj najmłodsi reagują entuzjastycznie i natychmiast zakładamy "Teczki do angielskiego"...

Niepopularni i niemodni

Wstęp będzie długi. Tu potrzebne jest wprowadzenie, ponieważ postanowiłam zmierzyć się z poważnymi zarzutami. Lubię wakacje. Przede wszystkim za to, że mogę się wyspać. Od rana luzik, na subtelny dźwięk budzika nie reaguję nerwową myślą "O, rany, jaki dzisiaj dzień?" lub "Kto dzisiaj ma na ósmą?" itp. Prawie 10 miesięcy roku szkolnego to życie w kołowrotku obowiązków, które z czasem rozdzielają się na powoli, lecz niezmiennie dorastających juniorów i juniorki. 2 miesiące oddechu od twardych regulaminów jest przyjemne dla wszystkich. Naturalnie, funkcjonuje (a przynajmniej staramy się, żeby funkcjonował) jakiś ramowy plan, ale z założenia jest to jest czas, kiedy możemy więcej ze sobą przebywać. Fajne jest to, że w wakacje chyba bardziej żyjemy w realu. To okres wypoczynku, spontanicznych wypadów do lasu, nad Wisłę, ale również podsumowań, przewartościowań, porządków w domu i nie tylko. Gdy zbliża się koniec sierpnia, patrzę z sentymentem na gromadkę i smutno mi, że ...

Ulubiona koszulka Najmłodszego

Najmłodszy ma T-shirt marki Endo,  już pocerowany, znoszony. Na koszulce jest obrazek z mamutami i podpis "Szanuj starszych!". Jestem w takim wieku, że chętnie wracam do przeszłości - retrospektywa jest przydatna. Pamiętam taki czas wiele lat temu, gdy rodzice namawiali mnie, bym porozmawiała z babciami i dziadkami o historii mojej rodziny.  Z jedną parą dziadków było łatwo - spędzałam z nimi sporo czasu. Rozmowa z drugą parą mnie onieśmielała. Nie umiem powiedzieć, dlaczego. Może za mało łączyło nas wspólnych chwil, bliskości. Pamiętam taki dzień, gdy stałam kilka metrów od dziadka i  przyglądałam się, jak wyplatał wiklinowy koszyk. Patrzyłam na jego ogorzałe ręce, jak sprawnie skręcały witki, a potem zręcznymi ruchami palców w kilka minut tworzył "coś" z "niczego".  Chciałam zapytać, jak się tego nauczył, dlaczego to robi, czy jego tata też tak potrafił - na usta cisnęło się pytań mnóstwo. Ale, gdy spojrzał na mnie, nie umiałam zadać żadnego. Może bąknęł...

1 sierpnia na fejsbuku

Od kiedy dowiedziałam się, dlaczego 1 sierpnia wyją syreny w Warszawie, co roku o 17-ej, gdziekolwiek bym nie była, moje myśli biegły zawsze do stolicy i w przeszłość. Najczęśc iej do Krzysztofa i Basi Baczyńskich. Refleksja, łzy w oczach. W tym roku po raz pierwszy godzina "W" zastała mnie w centrum handlowym w samym środku Warszawy. Pech chciał, że włożyłam już kartę do terminala, płacąc za bilety do kina na wieczorny seans. I nic się nie stało - nic nie umilkło, nie przerwano transakcji, żadnych syren, żadnego milczenia. Życie nie zatrzymało się. Z biletami w garści podeszłam do okien, by spojrzeć na Warszawę. Z wyrzutami sumienia, że nie oddałam hołdu. 17:05 - warszawskie ulice w upalne popołudnie wyglądają tak, jakby nic się nie stało. I nagle przyszła ta myśl - przecież 69 lat temu ci młodzi, pełni sił ludzie rozpoczęli walkę o to, abym mogła pójść sobie spokojnie w sierpniowy wieczór do kina z dziećmi. Aby polska flaga mogła powiewać swobodnie poruszona delikatnym wiat...

25 czerwca na fejsbuku

Mamaszóstki dała się wkręcić 2 lata temu w "trójkę klasową" w jednej z klas swoich dzieci ( a jak wiadomo powszechnie, jak już ktoś się dał złapać na pierwszym zebraniu, to reelekcja jest w pakiecie) - i przyznaje uczciwie, że nie jest to jej pierwszy raz, ale uważa, że skoro jest : primo - matką, secundo- świadomą matką, tertio - matką, która chce wiedzieć od kuchni, co dzieje się w szkole do któ rej jej latorośle uczęszczają (obecnie w podstawówce sztuk 3), jest z lekka zagoniona. "Trójka" zrobiła się dwójką, a tu wychowawcy, nauczycielom i innemu personelowi szkolnemu trzeba ładnie podziękować, dzieciom też jakąś niespodziankę książkową na koniec roku zapewnić. W związku z powyższym oznajmia, że klasie drugiej na wakacje zamówiła koszmarną przygodę serwowaną przez Grzesia Kasdepke, książeczkę z serii "czytam sam", poziom 3. I w zasadzie uważa to za koniec unifikacji czytelniczej, ponieważ wie, że w klasie Jasia są osoby, które są znacznie poniżej tego p...

4 czerwca na fejsbuku

Wieczorową porą zagląda mamaszóstki na fejsbuka, a ten ją pyta, co ciekawego porabiała. Nic takiego ciekawego znów. O ósmej rano powiesiła pranie na balkonie, żeby zdążyło wyschnąć przed popołudniowym deszczem, potem pobiegła wpłacić ratę i sprawdzić,czy w sali, w której ma prowadzic zajęcia po południu już skończyl się remont. Przed poludniem zdążyła jeszcze zajrzeć do 2 szkół i porozmawiac z 3 n auczycielkami swoich dzieci, odebrać strój galowy po występie mlodszej córki, a następnie potwierdziła wycieczkę klasową w pracowni szklarskiej pana Dzika, gdzie zobaczyła przy okazji, jak kształtuje się gorące szkło. Potem odebrała dwoje dzieci ze szkół i napisała maila do jednej z wychowawczyń. Zajrzała do dzienniczków i powiedziala, co sądzi o zawartości. Dobitnie. Sprawdziła, co można wyjąć z zamrażarki na obiad, wyjęła i doszła do wniosku, że to będzie obiadokolacja, bo teraz upał, a młodzież chce soku i lodów. Wyszła do pracy. Wróciła się, zleciła zdjęcie prania z balkonu oraz złapała k...