Ulubiona koszulka Najmłodszego
Najmłodszy ma T-shirt marki Endo, już pocerowany, znoszony. Na koszulce jest obrazek z mamutami i podpis "Szanuj starszych!".
Jestem w takim wieku, że chętnie wracam do przeszłości - retrospektywa jest przydatna. Pamiętam taki czas wiele lat temu, gdy rodzice namawiali mnie, bym porozmawiała z babciami i dziadkami o historii mojej rodziny. Z jedną parą dziadków było łatwo - spędzałam z nimi sporo czasu. Rozmowa z drugą parą mnie onieśmielała. Nie umiem powiedzieć, dlaczego. Może za mało łączyło nas wspólnych chwil, bliskości. Pamiętam taki dzień, gdy stałam kilka metrów od dziadka i przyglądałam się, jak wyplatał wiklinowy koszyk. Patrzyłam na jego ogorzałe ręce, jak sprawnie skręcały witki, a potem zręcznymi ruchami palców w kilka minut tworzył "coś" z "niczego". Chciałam zapytać, jak się tego nauczył, dlaczego to robi, czy jego tata też tak potrafił - na usta cisnęło się pytań mnóstwo. Ale, gdy spojrzał na mnie, nie umiałam zadać żadnego. Może bąknęłam cicho "Ładny koszyk", a może tylko uśmiechnęłam się - i dziadek, milcząc, wrócił do swojej pracy. Kiedy zmarł, dotarło do mnie, że już nigdy nie usłyszę jego historii. Wiele lat później poskładałam jej odłamki z opowieści babci, taty, dalszych krewnych, ze zdjęć ze zniszczonego albumu, z pamiątek w domu, w którym mieszkał.
Każda rodzina ma wiele historii. Każda osoba ma inną historię, tajemnice, jakieś własne wspomnienia, jakiś fragment odkrytego życia, którym chętnie się podzieli. Od kilku miesięcy przegrzebuję się przez co najmniej 4 pokolenia kilkunastu rodów, po ktorych pozostały tylko poszarzałe zdjęcia, zapiski i wspomnienia innych. Na 75 urodziny mojego Taty udało mi się wybrać sto kilkadziesiąt uwiecznionych chwil do fotoksiążki. Oglądał ją ze wzruszeniem. Na "najmłodszym" zdjęciu mógł mieć nie więcej niż 3-4 lata. Powiedział mi, że pamięta o czym myślał, gdy mu je robiono.
Kiedy zmarł mój drugi dziadek, rodzina zdecydowała, że powinnam dostać jego pamiętniki - ręcznie spisane w brulionach wspomnienia. Przez wiele lat nie byłam w stanie ich czytać, ponieważ niemal każde zapisane zdanie mówiło do mnie jego ciepłym głosem, a coś w środku podpowiadało: "A wiesz, wnusia, to było tak..." Ale Najstarsza odważniej do nich zajrzała i obraz przedwojennej Warszawy widziany oczami młodego, urzeczonego pięknem stolicy płockiego wodniaka zacytowała w jednej ze swoich prac konkursowych w gimnazjum.
Prasuję tę pocerowaną koszulkę Najmłodszego i myślę o wczorajszej rozmowie z Najstarszym, który chce poznać historię rodziny z ust najstarszych żyjących jej członków. Za sprawą mojej manii kolekcjonowania rodzinnych wspomnień i pamiątek , obudziła się w nim chęć poznania gałęzi rodziny, która mnie onieśmielała, choć mamy tak wiele wspólnego.
Bywają w rodzinach różne sprawy, czasami błahe, a czasem tak poważne, że potrafią poróżnić rody na długie pokolenia. Zdarza się, że historia czyjegoś życia wpleciona jest w wydarzenia historyczne, jakieś miejsce, ideę lub sprawę. Dla młodego pokolenia to żywa lekcja, opowiedziana językiem naturalnym, poparta przykładami, pamiątkami, wspomnieniami, których namacalności nie odda nawet wszechwiedzący GOOGieL.
Ktoś, kto może taką historię opowiedzieć, to prawdziwy skarb.
Jestem w takim wieku, że chętnie wracam do przeszłości - retrospektywa jest przydatna. Pamiętam taki czas wiele lat temu, gdy rodzice namawiali mnie, bym porozmawiała z babciami i dziadkami o historii mojej rodziny. Z jedną parą dziadków było łatwo - spędzałam z nimi sporo czasu. Rozmowa z drugą parą mnie onieśmielała. Nie umiem powiedzieć, dlaczego. Może za mało łączyło nas wspólnych chwil, bliskości. Pamiętam taki dzień, gdy stałam kilka metrów od dziadka i przyglądałam się, jak wyplatał wiklinowy koszyk. Patrzyłam na jego ogorzałe ręce, jak sprawnie skręcały witki, a potem zręcznymi ruchami palców w kilka minut tworzył "coś" z "niczego". Chciałam zapytać, jak się tego nauczył, dlaczego to robi, czy jego tata też tak potrafił - na usta cisnęło się pytań mnóstwo. Ale, gdy spojrzał na mnie, nie umiałam zadać żadnego. Może bąknęłam cicho "Ładny koszyk", a może tylko uśmiechnęłam się - i dziadek, milcząc, wrócił do swojej pracy. Kiedy zmarł, dotarło do mnie, że już nigdy nie usłyszę jego historii. Wiele lat później poskładałam jej odłamki z opowieści babci, taty, dalszych krewnych, ze zdjęć ze zniszczonego albumu, z pamiątek w domu, w którym mieszkał.
Każda rodzina ma wiele historii. Każda osoba ma inną historię, tajemnice, jakieś własne wspomnienia, jakiś fragment odkrytego życia, którym chętnie się podzieli. Od kilku miesięcy przegrzebuję się przez co najmniej 4 pokolenia kilkunastu rodów, po ktorych pozostały tylko poszarzałe zdjęcia, zapiski i wspomnienia innych. Na 75 urodziny mojego Taty udało mi się wybrać sto kilkadziesiąt uwiecznionych chwil do fotoksiążki. Oglądał ją ze wzruszeniem. Na "najmłodszym" zdjęciu mógł mieć nie więcej niż 3-4 lata. Powiedział mi, że pamięta o czym myślał, gdy mu je robiono.
Kiedy zmarł mój drugi dziadek, rodzina zdecydowała, że powinnam dostać jego pamiętniki - ręcznie spisane w brulionach wspomnienia. Przez wiele lat nie byłam w stanie ich czytać, ponieważ niemal każde zapisane zdanie mówiło do mnie jego ciepłym głosem, a coś w środku podpowiadało: "A wiesz, wnusia, to było tak..." Ale Najstarsza odważniej do nich zajrzała i obraz przedwojennej Warszawy widziany oczami młodego, urzeczonego pięknem stolicy płockiego wodniaka zacytowała w jednej ze swoich prac konkursowych w gimnazjum.
Prasuję tę pocerowaną koszulkę Najmłodszego i myślę o wczorajszej rozmowie z Najstarszym, który chce poznać historię rodziny z ust najstarszych żyjących jej członków. Za sprawą mojej manii kolekcjonowania rodzinnych wspomnień i pamiątek , obudziła się w nim chęć poznania gałęzi rodziny, która mnie onieśmielała, choć mamy tak wiele wspólnego.
Bywają w rodzinach różne sprawy, czasami błahe, a czasem tak poważne, że potrafią poróżnić rody na długie pokolenia. Zdarza się, że historia czyjegoś życia wpleciona jest w wydarzenia historyczne, jakieś miejsce, ideę lub sprawę. Dla młodego pokolenia to żywa lekcja, opowiedziana językiem naturalnym, poparta przykładami, pamiątkami, wspomnieniami, których namacalności nie odda nawet wszechwiedzący GOOGieL.
Ktoś, kto może taką historię opowiedzieć, to prawdziwy skarb.
Komentarze
Prześlij komentarz