Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2015

Walka z remontem, wirusami i systemem - czyli ... walę tynki i nie tylko

Obraz
Ostatnie dwa tygodnie upłynęły mi pod znakiem walki. Jestem w tym dobra (podobno), ponieważ dla zodiakalnego Skorpiona, streszczając mocno, Mars, walka oraz łazienka to priorytety. Punkt pierwszy: łazienka. Ja doskonale wiem, że jeśli raz się o coś poprosiło mężczyznę, to on na pewno o tym pamięta i nie trzeba mu przypominać co pół roku. Remont łazienki rozpoczął się ... kilka półroczy temu - trwa od A.D. 2013 tak z grubsza. Przechodził różne etapy: 1. Stan wyjściowy   2. Etap zaawansowanego projektowania 3. Etap "stan surowy" 4. Etap "Soczi"   :lol: Na zakończenie czwartego półrocza życzyłabym sobie ukończenia obiektów użyteczności publicznej (osiem osób, to już publika, nieprawdaż?), żeby móc dobierać mydelniczki, ręczniczki, zasłoneczki, kwiateczki, lusterka, puzderka... A czas nie stoi w miejscu, o nie!  Kwestia druga, to wirus. Paskudny. Atakuje znienacka. Całkiem możliwe, że przytachałam go z placówki jako nosicielka (personel placówki częściowo poległ, stąd w...

"Nie wierzę w Boga" - czyli ziarno od plew

Pewnego ponurego dnia jedna z moich latorośli powiedziała: - Nie wierzę w Boga. Latorośl ma lat niespełna 14, chodzi do gimnazjum, jest istotą bystrą i wrażliwą, trochę postrzeloną (póki co wolno mi sądzić, że to przez ten głupi wiek) i o inteligencji  stanowczo wyższej niż przeciętna. Dlatego to zdanie, wypowiedziane swobodnie w trakcie dłuższej dyskusji od tematów wiary, metafizyki i kultu dość odległej, dało mi do myślenia. Mogłabym natychmiast wskazać palcem winowajcę, ale ponieważ jest karykaturą katechety - czyli tym wszystkim, czym katecheta niestety jest, choć według mnie, być nie powinien - nie chciało mi się do jego postaci w rozmowie nawiązywać. Każda myśl mu poświęcona, to myśl stracona. A czy Bóg? Od kilku dobrych tygodni zastanawiam się gdzie jest granica między wiarą a religią, ponieważ tożsame nie są. Dlaczego? Postrzegam wiarę (religijną)  jako coś stałego, monumentalnego, niezmiennego, do czego zawsze można się odwołać, kiedy zabraknie sił, skąd można czerpać energię,...

O historii, Warszawie i młodzieży

Mam dwóch synów, którzy chodzą do szkół mających za patrona Baczyńskiego. I nie przez przypadek. Coś w poezji Krzysztofa przyciąga. Coś w tragicznej historii młodego powstańca tkwi, że obojętnie nie da się jej potraktować. Starszy, Licealista niedawno wrócił z wycieczki śladami patrona. Usiadł zamyślony w fotelu i widać było, że uczucia buzują jak w piecu. - Opowiadaj... - rzucam niezbyt przytomnie, trochę skołowana katarem. - Wiesz, o tej wycieczce nie da się powiedzieć, że była ... fajna... Nie da się. Szucha. Pawiak. Pałac Blanka. Powązki. - I wiesz, mamo, on mógł wyjechać. Mógł przeżyć na emigracji. Miał zapewniony wyjazd. Nie musiał walczyć. Nie musiał. Ale inne czasy, inne wychowanie, inna odpowiedzialność... Wbudowany patriotyzm i obowiązek walki za Ojczyznę, za miasto, za każdy jego kamień - w pakiecie z życiem. Może za wielka to była odpowiedzialność na barkach dwudziestolatka - wrażliwego poety, kochanego i kochającego syna i męża. Brzmiało groteskowo "żołnierz - poeta...

Wyłącznik

Uważam, że każde, absolutnie każde urządzenie powinno mieć wyłącznik. Człowiek również. Tak, trochę ostrą jazdę miałam przez ostatnie tygodnie. Biorąc pod uwagę fakt, że ferie są, a raczej powinny być okresem relaksu, odpoczynku, wypoczynku, oderwania się od codzienności, oderwałam się od jednych spraw, ale inne wciągnęły mnie jak wir na rzece. Skutkiem był wygląd mombie, choć dzieci już szkolne, bez pieluch, bez cyca - pozory mylą. Gdzieś coś tu napisać, tam narysować, tu wybrać, tam powiesić, tu ogarnąć, tam przejrzeć, tu zanieść, tam stawić się na wezwanie i przedstawić dokumenty (które wcześniej pozyskać lub odnaleźć). I w ten sposób weekend z dwiema ważnymi wystawami witałam na prochach przeciwmigrenowych, najsilniejszych, jakie w życiu brałam. Efekty pozazmysłowe miłe są, owszem, ale organizm zażądał przerwy. Mało słuchałam, więc Oko Opatrzności czuwało i wczorajszy dzień, zaplanowany od A do Z rozpoczął się ... nie nie przejrzeniem maili, prasówką, a następnie sprawami urzędowym...

Stan Rzeczywisty

Obraz
Stan Rzeczywisty to interdyscyplinarny ruch artystyczny, który ożywia nocne życie stolicy.   To istotny kawałek życia mamy i taty szóstki, o którym mało wspominam. Dlaczego mało? Kiedy rodzi się coś kruchego i wrażliwego, cała uwaga "rodziców" skupia się na opiece i podtrzymywaniu życia. Zwłaszcza, gdy rodziców jest kilkunastu, a dziecko tylko jedno. Tymczasem SR ma już rok i ten najtrudniejszy oraz najważniejszy okres już jakby za sobą. Stan Rzeczywisty tworzą artyści z pracowni i atelier:  12 m/kw  na Pradze (Joanna Świerczyńska), Klitka (Julita Delbar), Kubiccy Sculpture Studio (Zofia i Jan Kubiccy), Omnimodo (Dorota i Leszek Gęsiorscy), oTWArta (Magdalena Hajnosz), Pracownia 23 (Edyta Dzierż, Joanna Mrozowska oraz gościnnie Jacek Mirczak, a wcześniej również Beata Knapik),  Światowa Akademia Sztuki (Eugeniusz Geno Małkowski)  oraz galerie: Graże, M4, Po Prawej Stronie Wisły i Szuflada, a także   inne miejsca (Radebor, Studio Forma, klub OFFSIDE, Galeria 81°, Studio fotog...

Biało i czarno, czyli deska, gips, ksiądz i boża krówka

Obraz
Mazowsze w tym roku dorwało ferie zimowe w pierwszej turze, natomiast śnieg, tradycyjnie, na pierwszą turę wybrał się w góry. Tuż przed przerwą semestralną Gimnazjalista, wyekwipowany snowboardowo przez babcię, ciocię oraz świętego Mikołaja wyjechał w Tatry na tzw. białą szkołę. Ha! Jako jedyny z rodziny zakosztował białego szaleństwa. Zazdrośnie i tęsknie popatrywaliśmy na zdjęcia, gdzie ośnieżone szczyty, termy i baseny wśród błękitnawej bieli, kolorowe stroje narciarskie... Ale przecież nie mogło być aż tak kolorowo przez cały czas, no nie? Po powrocie do domu początkujący snowboardzista zameldował, że po upadku na stoku boli go ręka. Wywrócił się w środę, rękę zobaczyłam w weekend (a przede mną jeszcze kilkoro oczu bardziej z kontuzjami obeznanych), zamotana w szkolno-przedszkolną rzeczywistość (ponieważ w szkole "zima w mieście") i nic mną nie targnęło. Zwłaszcza, że namaszczana obficie kończyna podobno przestawała boleć. Do niedzieli. Stara, dobra diagnoza ludowa mówi, ...