Nie muszę palić stanika
Jestem jaka jestem - niedużo mnie (Sokrates też podobno posturą nie powalał), ale dzieci mam sporą gromadkę, nie przepadam za narzekaniem i lubię się uśmiechać. Dlatego, kiedy nagle w jakimś gronie padnie z moich ust: - Jestem feministką. wokół zalega na kilka ułamków sekundy cisza. Wyrazy twarzy interlokutorów bezcenne (i te teksty: "Ale jak to, ty?" "Ale przecież masz dzieci"...) Ponieważ sytuacji takich przydarzyło mi się kilka, efekt ten mnie przez krótki czas bawił. Ale niezbyt długo. Zastanawiałam się skąd taka reakcja - i wniosek był tylko jeden: ulegamy stereotypom. Tak po krótce, na podstawie zasięgniętych informacji: feministka musi być wredna, kąśliwa, złośliwa (jak dotąd spełniam określone warunki), powinna nienawidzić mężczyzn i dzieci raczej też, być mało atrakcyjna, aseksualna, nosić spodnie, może nawet mieć wadę wymowy, "odcałowywać" męski gest całowania w rękę, a także regularnie palić zioło oraz biustonosze. Spośrod wszystkich feministek,...