Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2011

Eksperyment

Rozkład sił przy wychowywaniu szóstki dzieci nie jest łatwy. Nas, rodziców, jest tylko dwoje - juniorstwa trzykrotnie więcej. Różny jest też czas, który możemy dzieciom poświęcić. Wydawałoby się, że spędzając z progeniturą więcej czasu mam na nią większy wpływ. Nic bardziej mylącego. Te same słowa, powtarzane codziennie lub kilka razy dziennie ("Sprzątnij buty, porządek w pokojach, teraz lekcje" itp.)  powodują u dzieci głuchotę selektywną. Tzn. słuch mają dobry, ale nie słyszą poleceń. Nie słyszą, ponieważ są nimi znudzeni. Selektywna głuchota dotyczyła również poleceń z ust połowicy. Trochę na zasadzie "tata rzadziej bywa w domu, to nie zauważy". Kisiliśmy się we własnej złości i czasu nie starczało na rozrywki. To był jeden z głównych powodów, który zmusił mnie do przemyślenia jak pozytywnie spędzić ferie w gronie rodzinnym. Wpadłam na pomysł, aby tym razem zostawić głowę rodziny z dziećmi, a sama pobyć gdzieś przez parę dni i wyciszyć się na moment od rodzinnych...

Wiosna przyszła

Czuło się ją w powietrzu od paru dni. Było słonecznie, nawet dość ciepło. Przy C.H. Wileńska nagle pojawili się sprzedawcy tulipanów i orkiestra dęta. Twarze ludzkie pojaśniały uśmiechami, zwłaszcza u tych, którzy znaleźli się bliżej orkiestry. Trzech ciepło ubranych, w czapkach z nausznikami dęło w instrumenty, najwyraźniej dla rozgrzewki. Jedną z czapek przeznaczono na datki. Nic nie szkodzi, że z rytmem coś na bakier im to granie wychodziło - dęli bardziej chyba dla rozgrzewki niż rozrywki, ale liczba uśmiechniętych mijających ich twarzy stale rosła. Wracaliśmy z najmłodszym z przedszkola - ja i Mi, czyli młodsza. Junior dzierżył w dłoni instrument zrobiony na zajęciach z kubeczka po jogurcie i gumki recepturki. - Mamo, ja mam instrument - pochwalił się, dumny. - A jaki to instrument? - zapytałam. Zapadło krótkotrwałe milczenie. - Taki, co robi "Bę, bę, bę" - oświadczył najmłodszy po chwili zastanowienia, wywołując głośne parsknięcie Mi. Nasza droga przebiegała obok CH Wil...

Gruntowne czyszczenie

Ferie dla dziecka chodzącego do szkoły muzycznej nie oznaczają przerwy w nauce. Mogą być najprzyjemniejsze, ale obowiązek codziennego ćwiczenie gam, etiud i utworów pozostaje. Że nudne i przykrzące się nikt nie zaprzeczy. Ale kreatywne dziecię każdą czynność potrafi urozmaicić. Mi po powrocie z ogrodu jak zwykle "fleciła", a jej brat w tym czasie czytał zadaną na ferie lekturę szkolną. Godzinka nauki codziennie dla obydwojga - sprawiedliwie. Gdy tylko milkły ostatnie dźwięki, Mi czyściła flet i chowała go do futerału. Zwykle nie zajmowało jej to dłużej niż pięć minut. Tym razem minął kwadrans (zdążyłam jedenastolatka odpytać z treści przeczytanego rozdziału), a jej wciąż nie było. - Mamo... - pojawiła się w drzwiach z łzami spływającymi po czerwonych policzkach. - Chciałam wyczyścić flet, ale zapomniałam, gdzie mam wycior i ... włożyłam do fletu szmacianą chusteczkę. A potem ... nie mogłam jej wyjąć. - Pokaż, zaraz coś poradzimy. Podeszła nieśmiało z jedną z części fletu w dł...

Dzień kota

Lutowy poranek: ferie, mróz trzaskający (-10), śnieg, błękitne niebo i słoneczko. Wykorzystuję z dwójką średnich i z siostrą kilka dni na relaks w rodzinnym mieście. Dzieciaki bawią się przed domem, wydeptując w ogrodzie ścieżki na świeżej, nieskazitelnej bieli. Zanim wyszły na dwór, ogród pełen był kocich ścieżek ;) Teraz nie pozostało po nich nawet wspomnienie. Ale koty chyba nie mają im tego za złe. A przynajmniej - nie wszystkie. Fela króluje w domu i tu ma swoje kocie ścieżki, Felek przezornie zniknął na kilka dni (jego obecność poznajemy jedynie po pustej misce na chrupki), za to Fifi angażuje się gorliwie we wszelke zabawy. Sprawia wrażenie, jakby codziennie czekała na dzieci. Biega za nimi, przy mniejszym mrozie pozwala na budowanie dla niej śnieżnego kociego pałacu, który potem zwiedza, a gdy nadto zajmują się sobą, wie jak zwrócić na siebie uwagę. O tym, że 17 lutego to Światowy dzień kota dowiedziałyśmy się z siostrą z internetu. Przy śniadaniu zapytałyśmy radosną dwójkę, cz...