Dzień kota

Lutowy poranek: ferie, mróz trzaskający (-10), śnieg, błękitne niebo i słoneczko. Wykorzystuję z dwójką średnich i z siostrą kilka dni na relaks w rodzinnym mieście.

Dzieciaki bawią się przed domem, wydeptując w ogrodzie ścieżki na świeżej, nieskazitelnej bieli. Zanim wyszły na dwór, ogród pełen był kocich ścieżek ;) Teraz nie pozostało po nich nawet wspomnienie. Ale koty chyba nie mają im tego za złe. A przynajmniej - nie wszystkie. Fela króluje w domu i tu ma swoje kocie ścieżki, Felek przezornie zniknął na kilka dni (jego obecność poznajemy jedynie po pustej misce na chrupki), za to Fifi angażuje się gorliwie we wszelke zabawy. Sprawia wrażenie, jakby codziennie czekała na dzieci. Biega za nimi, przy mniejszym mrozie pozwala na budowanie dla niej śnieżnego kociego pałacu, który potem zwiedza, a gdy nadto zajmują się sobą, wie jak zwrócić na siebie uwagę.

O tym, że 17 lutego to Światowy dzień kota dowiedziałyśmy się z siostrą z internetu. Przy śniadaniu zapytałyśmy radosną dwójkę, czy złożyły już kotom życzenia, wywołując zabawną konsternację na dziecięcych twarzach. Fela pierwsza przyjęła życzenia z całym kocim majestatem, Fifi musiała poczekać. Gdy dzieci wyszły, natychmiast pojawiła się w zasięgu wzroku.

Ile można bawić się na mrozie? Przy takim przygrzewającym wiosennie słoneczku dzieci wytrzymywały od 15 minut do godziny. Tego dnia były akurat dłużej. Już usłyszałam ich tupanie na ganku, gdy nagle dotarł do mnie głośny pisk Mi:
"Ona ma mysz!"

Kochana Fifi. Z okazji światowego dnia kota przyniosła moim dzieciom zabawkę - nawet jeszcze trochę żywą. Potem miał miejsce niesamowity pokaz żonglerki myszą w kocich łapkach na białym śniegu. Obydwoje byli w szoku, Mi zwłaszcza. Przestraszeni oglądali kocie widowisko przez okna ganku przez kilkadziesiąt sekund. Fifi tańczyła na dwóch łapkach, przednimi podrzucając nieszczęsne małe zwierzątko.

"Biedna myszka" - powiedziała Mi, która współczuje każdemu skrzywdzonemu stworzeniu.
Moja siostra ujęła sprawę żartobliwie: "Fifi zobaczyła, że nie macie zabawek, więc przyniosła wam swoją."

Po południu pogadaliśmy chwilę o kociej naturze drapieżcy, o tym, że wszystkie koty są podobne - czy to lew, tygrys, czy domowy pieszczoch.  I o tym, że nie każdy zasługuje na przyjaźń kota. A kiedy kot kogoś wybierze...

Obejrzeliśmy wspólnie "Koralinę". Film nastroił odpowiednio do wytłumaczenia, w jaki sposób koty okazują ludziom swoją wdzięczność. Nie użyłam słowa "makabrycznie", choć cisnęło się na usta. Nie użyłam, ponieważ nie wiemy, które z naszych zachowań koty uważają za makabryczne, a tolerują je, w imię obustronnej przyjaźni.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jeszcze jeden żonkil, czyli ... gdybym znała Kadisz

W rankingu

Inny świat