"Lecz nie przestajmy czcić świętości swoje"
Tak przy święcie kilka słów o świętości chcę rzucić. Do refleksji sprowokował mnie obraz, który wraz z siostrą podziwiałyśmy w Bazylice mniejszej pw. św. Mikołaja w Bochni:
Uderza w nim duża ilość pięknych postaci kobiecych - trzy z nich: Maryja, królowa Jadwiga i krakowianka w żółtej chuście na głowie tworzą ważny w kompozycji obrazu trójkąt. Zwróćcie uwagę, że Jagiełło stoi dalej, po prawej, a Kościuszko po lewej. Kim jest autor tego dzieła? Kiedy powstało? Jaki jest jego tytuł? - z tymi pytaniami zwracam się do każdego, kto mógłby mi pomóc.
Dziś święto Matki Boskiej Zielnej vel Zaśnięcia Matki Bożej oraz 95 rocznica Cudu nad Wisłą (Bitwy warszawskiej 1920 r. zakończonej zwycięstwem nad bolszewikami), a także święto Wojska Polskiego. Był czas, kiedy ważna była sprawcza pomoc Bogurodzicy, w której imię nasze rycerstwo, a potem żołnierze ruszali do walki z wrogiem. Czy to w czasach Jagiełły, czy blisko wiek temu mieć za patronkę zwycięstwa lub opiekunkę w chwili śmierci jedyną uświęconą kobiecą postać uznawaną przez wszystkich bez wyjątku chrześcijan było naprawdę istotne. Matkę wszystkich, nawet osieroconych, porzuconych. Potężne kobiece bóstwo, bez którego żadna religia nie daje oparcia.
Parę dni temu odwiedziłam Małopolskę oraz pierwszą stolicę polskiej monarchii. I tak jak za każdym razem, Kraków budzi we mnie te same uczucia - wzruszenie, radość, same pozytywne emocje. "I odmiennym jakby rytmem u nas ludziom bije serce" - śpiewali Grzegorz Turnau i Andrzej Sikorowski, a ja czuję dokładnie to samo. W Katedrze na Wawelu i jej podziemiach królewskie i książęce grobowce. Słowacki i Mickiewicz w jednym pomieszczeniu, ale nie jeden obok drugiego, żeby się w grobach nie przewracali. Piłsudski ... o tak, o nim to myśli wróciły dzisiaj, przywódcy, ale też wstrętnym seksiście, choć zrehabilitowanym w moich oczach przez jedno zapożyczone od innego wodza porównanie:
"Gdym wieczorem 5 sierpnia i w nocy na 6, nie na jakiejś naradzie, lecz w samotnym pokoju w Belwederze przepracowywał siebie samego dla wydobycia decyzji. Istnieje cudowne określenie największego znaczenia duszy ludzkiej na wojnie - Napoleona, który mówi o sobie, że gdy przystępuje do dania ważniejszej decyzji na wojnie, jest comme une filie qui accouche - jak dziewczyna, która rodzi. Nie raz po tej nocy myślałem o wielkiej finezji myśli Napoleona, który gardząc słabością płci pięknej, siebie, olbrzyma woli i geniuszu, przyrównywał do słabej dziewczyny, męczącej się w połogu" (Józef Piłsudski, Pisma, T.7, ss. 114-115) - cyt. za nowahistoria.interia.pl
Także i podwójny sarkofag z "alabastru o bursztynowym odcieniu" umiejscowiony tak, że nie można go ominąć, nawet jeśli się wybierze celowo inną niż narzucona trasę zwiedzania, przypomniał mi się dziś, 15 sierpnia, bez negatywnych skojarzeń. Jest blisko sarkofagu wymienionego wcześniej przywódcy, ale to ten bursztynowy alabaster gładziły dłonie zwiedzających (na kilka dni przed "Habemus Dudam") karmiące się pozytywną energią kamienia i osób w nim spoczywających. Nie zabieram nigdy głosu w kwestii smoleńskiej, bo jest dla mnie zbyt chore doszukiwanie się śladów zamachu tam, gdzie dokonano szokujących zaniedbań proceduralnych. Wiem jednak, że gdyby nie ta katastrofa, oczy całego świata nie zwróciłyby się w tym momencie na Polskę, na jej historię, na Katyń. Dziś o katyńskiej zbrodni wie cały świat. A poza tym, faktem jest, że na całym świecie instytucje zajmujące się bezpieczeństwem podróży lotniczych wyciągnęły wnioski z naszej, polskiej, fatalnej decyzji o umieszczeniu na pokładzie jednego samolotu kilkudziesięciu osobistości pełniących ważne role w państwie.
I wreszcie myśl ostatnia, o Wniebowstąpieniu. Choć moje osobiste odczucia związane z ołtarzem Wita Stwosza w Kościele Mariackim przedstawiającym właśnie wizję tego ważnego dla religii katolickiej dogmatu, którego uznanie dało początek obchodzonemu dziś świętu, nie są pozytywne, wciąż niezaprzeczalnie uważam go za kunsztowne dzieło rzeźbiarskie. Jak odebrać te powykręcane w okrutnych grymasach twarze? Czy Wit Stwosz chciał pokazać świętych i biskupów jako postaci ułomne, osoby schorowane, przypominające mu najbliższych z otoczenia? W każdym razie najlepiej ołtarz oglądać w słoneczną niedzielę rano, gdy jeszcze jest czas, by zwiedzić setki innych małopolskich zabytków, które nie będą śnić się po nocach w postaci koszmarów.
Słowa Adama Asnyka, które uznałam za najlepszy tytuł niniejszego wpisu dedykuję wam nie tylko w dzisiejszy poranek. Jest coś w tej poezji ponadczasowego, wielkiego, głębokiego, od czego wrażliwy człowiek dostaje gęsiej skórki. Nie tylko słuchając recytacji. Również, gdy śpiewa ją Jacek Wójcicki. To brzmi jak "Rota". Jak "Bogurodzica". Bo matka, czyli macierz, to również ojczyzna, nadzieja i nasza Ziemia, planeta życia.
Uderza w nim duża ilość pięknych postaci kobiecych - trzy z nich: Maryja, królowa Jadwiga i krakowianka w żółtej chuście na głowie tworzą ważny w kompozycji obrazu trójkąt. Zwróćcie uwagę, że Jagiełło stoi dalej, po prawej, a Kościuszko po lewej. Kim jest autor tego dzieła? Kiedy powstało? Jaki jest jego tytuł? - z tymi pytaniami zwracam się do każdego, kto mógłby mi pomóc.
Dziś święto Matki Boskiej Zielnej vel Zaśnięcia Matki Bożej oraz 95 rocznica Cudu nad Wisłą (Bitwy warszawskiej 1920 r. zakończonej zwycięstwem nad bolszewikami), a także święto Wojska Polskiego. Był czas, kiedy ważna była sprawcza pomoc Bogurodzicy, w której imię nasze rycerstwo, a potem żołnierze ruszali do walki z wrogiem. Czy to w czasach Jagiełły, czy blisko wiek temu mieć za patronkę zwycięstwa lub opiekunkę w chwili śmierci jedyną uświęconą kobiecą postać uznawaną przez wszystkich bez wyjątku chrześcijan było naprawdę istotne. Matkę wszystkich, nawet osieroconych, porzuconych. Potężne kobiece bóstwo, bez którego żadna religia nie daje oparcia.
Parę dni temu odwiedziłam Małopolskę oraz pierwszą stolicę polskiej monarchii. I tak jak za każdym razem, Kraków budzi we mnie te same uczucia - wzruszenie, radość, same pozytywne emocje. "I odmiennym jakby rytmem u nas ludziom bije serce" - śpiewali Grzegorz Turnau i Andrzej Sikorowski, a ja czuję dokładnie to samo. W Katedrze na Wawelu i jej podziemiach królewskie i książęce grobowce. Słowacki i Mickiewicz w jednym pomieszczeniu, ale nie jeden obok drugiego, żeby się w grobach nie przewracali. Piłsudski ... o tak, o nim to myśli wróciły dzisiaj, przywódcy, ale też wstrętnym seksiście, choć zrehabilitowanym w moich oczach przez jedno zapożyczone od innego wodza porównanie:
"Gdym wieczorem 5 sierpnia i w nocy na 6, nie na jakiejś naradzie, lecz w samotnym pokoju w Belwederze przepracowywał siebie samego dla wydobycia decyzji. Istnieje cudowne określenie największego znaczenia duszy ludzkiej na wojnie - Napoleona, który mówi o sobie, że gdy przystępuje do dania ważniejszej decyzji na wojnie, jest comme une filie qui accouche - jak dziewczyna, która rodzi. Nie raz po tej nocy myślałem o wielkiej finezji myśli Napoleona, który gardząc słabością płci pięknej, siebie, olbrzyma woli i geniuszu, przyrównywał do słabej dziewczyny, męczącej się w połogu" (Józef Piłsudski, Pisma, T.7, ss. 114-115) - cyt. za nowahistoria.interia.pl
Także i podwójny sarkofag z "alabastru o bursztynowym odcieniu" umiejscowiony tak, że nie można go ominąć, nawet jeśli się wybierze celowo inną niż narzucona trasę zwiedzania, przypomniał mi się dziś, 15 sierpnia, bez negatywnych skojarzeń. Jest blisko sarkofagu wymienionego wcześniej przywódcy, ale to ten bursztynowy alabaster gładziły dłonie zwiedzających (na kilka dni przed "Habemus Dudam") karmiące się pozytywną energią kamienia i osób w nim spoczywających. Nie zabieram nigdy głosu w kwestii smoleńskiej, bo jest dla mnie zbyt chore doszukiwanie się śladów zamachu tam, gdzie dokonano szokujących zaniedbań proceduralnych. Wiem jednak, że gdyby nie ta katastrofa, oczy całego świata nie zwróciłyby się w tym momencie na Polskę, na jej historię, na Katyń. Dziś o katyńskiej zbrodni wie cały świat. A poza tym, faktem jest, że na całym świecie instytucje zajmujące się bezpieczeństwem podróży lotniczych wyciągnęły wnioski z naszej, polskiej, fatalnej decyzji o umieszczeniu na pokładzie jednego samolotu kilkudziesięciu osobistości pełniących ważne role w państwie.
I wreszcie myśl ostatnia, o Wniebowstąpieniu. Choć moje osobiste odczucia związane z ołtarzem Wita Stwosza w Kościele Mariackim przedstawiającym właśnie wizję tego ważnego dla religii katolickiej dogmatu, którego uznanie dało początek obchodzonemu dziś świętu, nie są pozytywne, wciąż niezaprzeczalnie uważam go za kunsztowne dzieło rzeźbiarskie. Jak odebrać te powykręcane w okrutnych grymasach twarze? Czy Wit Stwosz chciał pokazać świętych i biskupów jako postaci ułomne, osoby schorowane, przypominające mu najbliższych z otoczenia? W każdym razie najlepiej ołtarz oglądać w słoneczną niedzielę rano, gdy jeszcze jest czas, by zwiedzić setki innych małopolskich zabytków, które nie będą śnić się po nocach w postaci koszmarów.
Słowa Adama Asnyka, które uznałam za najlepszy tytuł niniejszego wpisu dedykuję wam nie tylko w dzisiejszy poranek. Jest coś w tej poezji ponadczasowego, wielkiego, głębokiego, od czego wrażliwy człowiek dostaje gęsiej skórki. Nie tylko słuchając recytacji. Również, gdy śpiewa ją Jacek Wójcicki. To brzmi jak "Rota". Jak "Bogurodzica". Bo matka, czyli macierz, to również ojczyzna, nadzieja i nasza Ziemia, planeta życia.
Komentarze
Prześlij komentarz