Koci koci łapci ...
... jesteśmy u babci 8-)
Jak w każde wakacje, ponieważ mieszkamy w różnych miastach i jedynie w ciągu tych dwóch miesięcy możemy spędzić więcej czasu razem. W dodatku pod starą gruszą, która rośnie nad minipatio, które od kilkunastu lat jest centrum toczącego się tu każdego lata rodzinnego życia. Właściwie więcej nie trzeba, kiedy jest pogoda - wokół bogactwo flory i fauny, zieleń, stół ogrodowy do posiłków, a młodzież starsza i młodsza zawsze na oku.
Na małym ogrodowym terenie zarządzanie Młodszymi jest łatwe - spod gruszy lub z pozycji leżaka, w pięknych okolicznościach przyrody:
Babci i dziadkowi, czyli moim rodzicom powiększyła się rodzina. Powiększyła się w stronę KOCIĄ. Koci rodzice, czarno-czarni (latem czarno-ogniści), czyli Diabeł (jak sama nazwa wskazuje) oraz Fela dochowali się potomstwa, sztuk cztery, diabelnie rozkosznych, nazwanych roboczo: Stefan, Krzysiek, Jurek oraz Hania:
Imiona szalonej czwórki zostały nadane wyłącznie w celu rozpoznawczym, zanim jeszcze płeć malców została określona. I tak, chociaż Stefan i Jurek po bliższych oględzinach rzeczywiście mają imiona odpowiadające wyposażeniu, to Krzysiek akurat okazał się "dziewczynką", a Hania, której imię nadano z uwagi na głośne Hhhhaa! Phhhhhhaa! wydawane przy okazji każdego, nawet nieintencjonalnego kontaktu ze środowiskiem jest "chłopczykiem".
Kocięta (poniżej Stefan oraz Krzysiek-Krzysia) mają mniej więcej dwa miesiące i szukają przyjaznego domu.
Zwłaszcza, że Stefan jest już dość odważny, a niezwykłej łagodności mięciutka Krzyś-Krzysia (ze względu na wampirzy uśmieszek zwana pieszczotliwie Nosferatką) stara się za wszelką cenę mu dorównać:
Dzikawy Jurek oraz prychająca Hania (Haniek?) jeszcze wymagają pracy. Nad udomowianiem kociąt czuwa nawet Najmłodszy, nucąc czule maleństwom kołysanki (klik)
Komu kotka?
Jak w każde wakacje, ponieważ mieszkamy w różnych miastach i jedynie w ciągu tych dwóch miesięcy możemy spędzić więcej czasu razem. W dodatku pod starą gruszą, która rośnie nad minipatio, które od kilkunastu lat jest centrum toczącego się tu każdego lata rodzinnego życia. Właściwie więcej nie trzeba, kiedy jest pogoda - wokół bogactwo flory i fauny, zieleń, stół ogrodowy do posiłków, a młodzież starsza i młodsza zawsze na oku.
Na małym ogrodowym terenie zarządzanie Młodszymi jest łatwe - spod gruszy lub z pozycji leżaka, w pięknych okolicznościach przyrody:
Babci i dziadkowi, czyli moim rodzicom powiększyła się rodzina. Powiększyła się w stronę KOCIĄ. Koci rodzice, czarno-czarni (latem czarno-ogniści), czyli Diabeł (jak sama nazwa wskazuje) oraz Fela dochowali się potomstwa, sztuk cztery, diabelnie rozkosznych, nazwanych roboczo: Stefan, Krzysiek, Jurek oraz Hania:
Imiona szalonej czwórki zostały nadane wyłącznie w celu rozpoznawczym, zanim jeszcze płeć malców została określona. I tak, chociaż Stefan i Jurek po bliższych oględzinach rzeczywiście mają imiona odpowiadające wyposażeniu, to Krzysiek akurat okazał się "dziewczynką", a Hania, której imię nadano z uwagi na głośne Hhhhaa! Phhhhhhaa! wydawane przy okazji każdego, nawet nieintencjonalnego kontaktu ze środowiskiem jest "chłopczykiem".
Kocięta (poniżej Stefan oraz Krzysiek-Krzysia) mają mniej więcej dwa miesiące i szukają przyjaznego domu.
Zwłaszcza, że Stefan jest już dość odważny, a niezwykłej łagodności mięciutka Krzyś-Krzysia (ze względu na wampirzy uśmieszek zwana pieszczotliwie Nosferatką) stara się za wszelką cenę mu dorównać:
Dzikawy Jurek oraz prychająca Hania (Haniek?) jeszcze wymagają pracy. Nad udomowianiem kociąt czuwa nawet Najmłodszy, nucąc czule maleństwom kołysanki (klik)
Komu kotka?
Och, kotki, kotki! W miejscu, gdzie byliśmy, dziewczyny nakryły kocią mamę z kotkami. Kociaki były jeszcze ślepe i zupełnie nieporadne. Dzień później okazało się, że widziały je świeżo po narodzinach! Szok! Kocie noworodki! Chciały zabrać je ze sobą, dzielnie się opierałam :)
OdpowiedzUsuń