Jak się nazywa ten ser do spagetti?

- Mamo, co na obiad?

Musiał być wakacyjny. Młode ziemniaczki z koperkiem były już w niedzielę, razem z kurczakiem upieczonym prawie jak z rusztu, bez tłuszczu i ze skórką tak chrupiącą, że mniam!

- A kto robi?

- Mogę ja - zadeklarował się Licealista (starszy*)

- To może spagetti?

- OK!

Wakacje, znów będą wakacje!

https://youtu.be/9zycbtSO098

Choć do szkoły chodzę jedynie reprezentować małoletnich, to wierzcie mi - jeszcze nigdy tej piosenki kabaretu OT.TO nie słyszałam wewnątrz siebie tak wyraźnie jak w tym roku. Po prostu nie mogłam się doczekać myślą, mową, uczynkiem i ..., a nie, OK, to inna mantra, sorry.  Sęk w tym, że tegoroczne wakacje rozpoczynałam jako nauczycielka w placówce dla dzieci poniżej siedmiu lat, przez co kończyłam pracę z końcem czerwca, a nie z końcem ustawowego roku szkolnego. To były DWA NAJDŁUŻSZE DNI PRACY w tym roku. Przeżyłam, choć przyznaję, wyeksploatowana fizycznie, psychicznie oraz intelektualnie i to wcale nie przez sprawy zawodowe. Ale dość o tym. Właśnie dziś zaczęły sie dla mnie WAKACJE.

Wakacyjny obiad w rodzince, gdzie najmłodszy (nie licząc psa) członek ma lat więcej niż siedem spokojnie może odbiegać od standardowego obiadu MATKI POLKI. Mianowicie, może go przyrządzić ochotnik. Trzeba tylko przygotować mu produkty.

Po gruntownym przeglądzie lodówki okazało się, że do sprostania menu brakuje nam mięsa mielonego, świeżej bazylii oraz...

No, właśnie... pisałam już o odmóżdźeniu, prawda?

Dialog matki z córką (młodszą, ponieważ starsza w Jung&Lecker pracuje, nie dałaby plamy ;-)   ) specjalnie dla czytelników bloga:

- Mi, jak się nazywa ten ser do spagetii? Mozarella?

- Eee, nie, zaraz... Nie mazdamer...

- Nie, czekaj... straciatella... też nie, to było na "M"...

- Eee... Yyyy... Marcepan?

- Nie, to jakoś tak po włosku było...

Młodsza leci do pokoju Starszych, zasięgnąć informacji.

- PAR-ME-ZAN!

- Taaa, wiedziałam, że na "M" - stwierdzam i obie tarzamy się ze śmiechu.

 

Spagetti w wykonaniu Najstarszego (spagetti w jego wykonaniu, fotki Mamyszóstki):

spagetti1

spagetti2

Edit po konsumpcji.

Miałam łzy w oczach. Wszyscy mieliśmy.

- Ekhm, ekhm... Ma niezłą moc.

- Czego tu dosypałeś?

- W przepisie było, żeby dodać trochę pieprzu cayenne.

Dodał TROCHĘ więcej. Po prostu od serca  8-)

 

*) Wtajemniczeni wiedzą, że Licealista Młodszy w produkcji. Post ukazuje się dokładnie w 24 godziny przed finałem rekrutacji do warszawskich liceów, zatem na obecnym etapie Drugi Syn nie jest już ani gimnazjalistą ani  jeszcze licealistą tak naprawdę...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jeszcze jeden żonkil, czyli ... gdybym znała Kadisz

W rankingu

Inny świat