Żona i mąż (czyli chemia, a nawet fizyka)

Tym razem nie odnoszę się bezpośrednio do nikogo ani do niczego. Wszelkie podobieństwa do osób i sytuacji nie były zamierzone, ale jeśli się w tym odnajdujecie, to znaczy, że na pewno też jesteście w to zamieszani  :twisted:

ONA

Niezależnie od tego, ile ma lat i od ilu jest żoną, partnerką, konkubiną, matką dziecka - jest główną siłą napędową i rozwojową rodziny. Każdej. Wyznacza jej cele (długo- i krótkoterminowe), koryguje je, jeśli zachodzi taka potrzeba i czuwa nad ich realizacją. Reprezentuje na zewnątrz i wewnątrz główny profil działania podstawowej komórki społecznej. Podejmuje wiele kroków samodzielnie, ponieważ od nich zależy jej "być albo nie być" w rodzinie, w środowisku, w miejscu, gdzie żyje. Potrafi dostosować się do każdych warunków i w każdych okolicznościach dać z siebie maksimum, nawet gdy dzieje się to  z uszczerbkiem na jej własnym zdrowiu, statusie materialnym lub wiąże się z ostracyzmem. Jest jak ciecz: wypełni szczelnie każdą przestrzeń od samych podstaw. Jeśli będziesz próbować ją zmrozić, to rozsadzi wszystkie bariery, a gdy spowodujesz, że w niej zawrze  - po prostu wyparuje (potem się skropli, wypłacze, przeistoczy - ale już nie pozbierasz jej dla siebie w całości). 

Posiada odpowiednie mniemanie o sobie i kieruje się głównie tym, co podpowiada jej intuicja oraz rozum (kolejność bywa różna). Wiele potrafi znieść, łatwo ją zanieczyścić, ale równie łatwo odfiltrować. Zawsze pozostanie tą istotą, która daje życie, gasi pragnienie, jest pożądana - ale nie wchłonie jej byle beton.

 

ON

Niezależnie od wieku i statusu materialnego ani tego, czy jest ojcem, mężem, synem - dojrzewa w mniemaniu, że na nim wiele spoczywa, ma pełnić ważną rolę, reprezentować, bronić, chronić, walczyć, gromić, grozić. Posiada wysokie mniemanie o sobie i biada temu, kto zaprzeczy. Czuje swoje jestestwo i konkret, stanowi granice. Nie zawsze wie, czego i dlaczego, ponieważ zdarza się, że rozdęte i przejęte rolą ego nie zauważa istoty sprawy, a koncentruje się na słowach. Bywa mało elastyczny, ale dąży twardo do celu, czyli do tej ważnej roli. Daje z siebie wszystko, by uściskiem ręki przypieczętować i donośnym męskim głosem obwieścić kolejny sukces. W odpowiedzi oczekuje jedynie pochwalnych okrzyków na swoją cześć. Konfrontacja tylko w ramach własnego stanu skupienia. Jeśli uderzy - najchętniej miażdży. Jeżeli w wyniku uderzenia  odbije się  jak piłka - udaje, że to był tylko taki żart (bo przecież nie przyzna się, że jest pusty w środku). Jeżeli sam zostanie zmiażdżony, pozbierać go i posklejać nie będzie łatwo. Jest jak ciało stałe. Na ogół twardy, ale kruchy. Nie zawsze ciągliwy. Nie jest łatwo doprowadzić go do wrzenia i zmienić w ciecz. Podgrzany, często traci swoje właściwości. Nie ma pojęcia, jak działa ciecz, ponieważ wykracza to poza jego percepcję - niby gorsza, niby daje się zmiażdżyć i w tym momencie powinna przestać istnieć, a ona dalej funkcjonuje. Choć ... niektórzy z nich bez cienia refleksji rozpuszczają się w cieczy i potrzeba silnej reakcji, a nawet elektrowstrząsów, żeby z cieczy ich wytrącić. W odpowiednich okolicznościach mieszają swój światopogląd z innym stałym i powstaje stop o zupełnie innych możliwościach. Odzyskanie pierwowzorów nie jest możliwe. 

Wzajemne reakcje i relacje bywają różne. Ale to już inna historia.

A podsumowując - nawet jeżeli podchodzi się do tematu z dystansem i humorem, ktoś zawsze w tej sztuce może próbować dopisać inne zakończenie. Wybiorę to lepsze. Oliwa to też ciecz :)

mąż i żona

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jeszcze jeden żonkil, czyli ... gdybym znała Kadisz

W rankingu

Inny świat