Pies pasterski
Wyszło, że kwiecień miesiącem zwierzeń. Kontynuuję zatem. Dziś zwierzę. Mamy psa marki wielorasowiec. Ma ponad trzyletni przebieg, niskie zawieszenie, napęd na cztery łapy i ogon. Umaszczenie jasne (lub jak to ujął Najmłodszy: kolor naleśnikowy). Znaki szczególne: lewołapność, jedno ucho w górze, wielkie serce i wybitna inteligencja. O tym, jak do nas trafił, można przeczytać klikając w ten link . Wyglądał wtedy trochę jak kupka nieszczęścia, czyli mniej więcej tak: Stopniowo się oswajał, przybliżał do nas, a my do niego. W końcu - mieliśmy być rodziną. I kiedy dokładnie 3 lata temu w kwietniu w imieniny Najmłodszego ( o czym dziś uroczyście przypomniał mi fejsbuk) powstały pierwsze "rodzinne fotki" - czworonóg już był nasz. Obi miał być psem towarzyszem, czyli spełniać towarzyskie zachcianki stadka, ale szybko okazało się, że to on ma na towarzystwo największe zapotrzebowanie: bardzo źle znosi samotność. Pozostawienie go na dłużej niż 2 godziny w domu skutkuje w najlepszy...