O palmie słów kilka

Od kilku dobrych lat na niedzielę palmową wijemy własne palmy. Ojciec-dyrektor lub chłopcy przynoszą znad Wisły gałązki wierzby, forsycji lub nawet klonu z naszego miejskiego podwórka. A potem dziewczynki robią użytek z własnych rąk  i kolorowych bździuszków - kwiatków, listków, bibułek i wstążek, by drzewka uszlachetnić.  Jest w tym symbolika dawnych wierzeń (starszych od witania Jezusa w Jerozolimie), na którą złożyły się tradycje z wielu kręgów kulturowych. To niedziela, kiedy do kościoła ludzie idą tłumnie, często w pogodnych nastrojach, uzbrojeni w kolorowe kwiatowe i zielne atrybuty kultu życia i płodności. Oczywiście, nic o tym nie wiedząc, bo jak? Czasem przed kościołem grupa chłopców, znudzona nabożeństwem, lecz mająca do uzgodnienia jakieś istotne sprawy, z braku innych twardych argumentów wykorzysta w tym celu cenne symbole kupione na bazarku i pookłada się w zacietrzewieniu, nim ktoś walczących rozdzieli... Bo czemu niby te długie, kolorowe i solidne palmy mają służyć?

Jezusa w Jerozolimie witano gałązkami palmowymi - symbolem przetrwania, wzniosłości i świetności. Palma daktylowa w kulturze, gdzie słońce nie jest dobrodziejstwem lecz prawdziwą plagą,  to wysokie drzewo, które potrafi dać przed żarem ochronę, a oprócz tego nakarmić i napoić owocami i swoim sokiem, ponieważ życiodajną wodę czerpie z głębokich warstw pod piaszczystą glebą jest  magiczne. Do dziś nie wiem jeszcze, jaka była głębsza treść symbolicznego wzniesienia palm na powitanie tego, który nauczał na otwartych przestrzeniach i którego słuchały tłumy, ale od zawsze ten widok działał mi na wyobraźnię. 

Moja podróż do Afryki ciut otworzyła mi oczy. Na palmy, na daktyle, na słońce, pustynię i piach. Ale na daktyle zwłaszcza. Soczyste, słodkie, sycące. Docenić je w trudnym afrykańskim lub azjatyckim klimacie nietrudno. W Mezopotamii służyły za walutę. W Egipcie wyposażano w nie zmarłych, by nie zabrakło im pożywienia w drodze w zaświaty.

A u nas? Zaintrygowało mnie, co się robi z palmą po Wielkanocy? Wiecie? Babcia powiedziała mi kiedyś, że palmę trzeba spalić na wiosennym ognisku przed nadejściem kolejnej niedzieli palmowej. Żeby zapewnić sobie i swojej rodzinie powodzenie w kolejnym roku. Skąd taki zwyczaj? W kulturze katolickiej w dodatku... I skąd konkursy na najdłuższą palmę?

W naszej kulturze dostatku wody, drzew i ziół, w krainie mlekiem i miodem płynącej, pierwszymi oznakami nowego cyklu w przyrodzie były  pąki na drzewach oraz ptaki wijące gniazda. Miała nadejść Wiosna i Maj-młodzieniec. To dlatego chłopcy, którzy mieli stać się mężczyznami ścinali drzewka, zieleniące się, świeże. Przystrojone wiankami wykonanymi przez dziewczęta stawały się symbolem płodności, połączenia męskich i żeńskich sił i obnoszono je z czcią i radością. Gaik-maik, słup majowy, wstążki, listki, kwiatki, palmiarki...

Gdzieś w połowie drogi między kulturą lasu a kulturą pustyni jeden niezwykły człowiek sprawił, że połączyły się obce sobie wierzenia.  No dobrze, może nie jeden, ale znało go wielu. Jedni uznali go za mistrza, inni za filozofa, jeszcze inni za Syna Bożego. Młody, piękny wjeżdżał triumfalnie do Jerozolimy na osiołku, witany jak król. Wszystkim niósł nadzieję - jednym, że jak zagłosują na niego (ups, tak mi się wyrwało przez skojarzenie*), to zrobią coś dobrego, ważnego lub znajdą się w elicie. Innym - że czegoś się o życiu dowiedzą. Jeszcze innym - że teraz będzie lepiej, ponieważ królestwo boże i tak dalej... Na pewno sporo było tam ludzi prostych, którym chodziło tylko o to, żeby zawsze była woda, jedzenie i zdrowie.

Wznieśmy zatem te palmy (cokolwiek one znaczą) i cieszmy się wiosną! 

palma

 

* Taka scenka z TV: starsza pani wyraża swoje uwielbienie dla pana D. (objeżdżającego miasta i wsie autokarem, nie na osiołku)  i życzy mu, aby "królował".

Komentarze

  1. nowoczesny basen..))
    http://www.almoc.pl/img.php?id=3376

    OdpowiedzUsuń
  2. Basen, powiadasz... A nie, świadkowie Jehowy to inna bajka. Nie bardzo ją znam, ale nie przeszkadza mi. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. no właśnie zawsze się zastanawiałam co z palma się robi u nas dziadek trzymał za obrazkiem świętym przez czasami nawet 4, 5 lat. My kupiliśmy palmy w przedszkolu palemkę Robiła jedna z nauczycielek

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Jeszcze jeden żonkil, czyli ... gdybym znała Kadisz

W rankingu

Inny świat