Trzeba podrasować wygląd
Oczywiście - blogaskowy wygląd, bo swój własny, to ja zupełnie nie wiem kiedy.
Kiedy tydzień temu dzieciowo mi nakładło mi za masakrę dla oka, pomyslałam, że sama o tym dobrze wiem. I miałam zamiar się nie odezwać. No bo co w końcu przeszkadzają komu SAME LITERKI (wieść gminna niesie, że literek albo pół zawsze amatora znajdzie). Mogę sobie pomalować słowami. Ale dobra recenzja to jest taka, która daje do myślenia. A ja wciaż o tym myślę.
Szczerze powiedziawszy, kiedy udało mi się po wielu próbach po migracji z platformy do platformy odzyskać blog, radość moja była tak wielka, że na wygląd niespecjalnie zwróciłam uwagę. Nawet wybór szablonu był prawie przypadkowy. No, taki notatnik, kalendarz - jak dla mnie OK. Tymczasem poczytność rośnie. I zobowiązuje.
"Się naprawi" - jak mawia Hagrid. Prace w toku. Trzeba będzie zrobić jakiś lifting, korzystając z możliwości, jakie daje onet, a jeśli okaże się, że i to za mało, pomyślę nad migracją.
No to ja czekam niecierpliwie :)
OdpowiedzUsuńoj tak najważniejsze że znów piszesz:D
OdpowiedzUsuńreszta jakoś powoli się zrobi:D
Od razu lepiej. Przyjemnie oko zawiesić, a treść pieści zwoje mózgowe :D
OdpowiedzUsuńSzału dalej nie ma, ale mnie zmobilizowałaś :)
OdpowiedzUsuńPowoli, ale do przodu :)
OdpowiedzUsuń