Wentyl

Studiuję sobie i od tego studiowania coraz mądrzejsza jestem. Terapeutka. Art.

Jednymi z pierwszych zajęć były warsztaty osobowości. Niełatwo własną osobowość wziąć na warsztat, oj nie. Okazało się, że ona mocno zduszona jest. Siedzi gdzieś w szufladzie razem z wierszami sprzed dwudziestu lat i nic nie mówi. Wydobyłam, odkurzyłam. Wiersze też. I pomysły, ale to już po zajęciach, w domu, tę świeżo nabytą wiedzę w życie wdrażając. Zgodnie z nauką, że terapii wszelkich oraz eksperymentów trzeba najpierw doświadczyć na sobie, zanim na pacjentach. To się autoterapia nazywa. Auto, nie auto, zakręty były. Oraz pod górkę.

Piszę sobie to tu, to tam od lat co najmniej trzydziestu. Okazało się, że terapeutycznie. Obrazowo mówiąc, ten tu blog to wentyl, którym upuszczam nadmiar emocji. Przyznaję bez bicia - tak było. Aż do momentu, kiedy się ów wentyl publiczny nie zrobił. Wtedy okazało się, że emocje preferują nieskrępowaną ekspresję, a przy ludziach nie wypada może zanadto folgować sobie, choć się na usta czasem same cisną słowa na "k" i z "rrr", takie siarrrczyste jak "Karramba!" czy coś. Ale czasami człowiek musi, inaczej się udusi, jak mówi poeta. Pomyślałam, że mogłabym wziąć  na tapetę jakiś trendy temat i nawrzucać komuś, podsumowując z błyskiem w oku "Sorry, taki mamy klimat". Najwyraźniej podeszłam do sprawy zbyt kreatywnie, bo gdy się okazja nadarzyła, przeszło mi i zarówno wytrenowaną minę, jak i ton oraz starannie dobrane wyzwiska postanowiłam zachować na następny raz, kiedy atmosfera będzie bardziej podgrzana.

Suma sumarum, zamiast wentyla mam teraz dylemat. Jak tu się rozwijać i kształcić dla dobra społeczeństwa i nauki bez szkód moralnych lecz jednocześnie bez autoterapeutycznej niszy?

Komentarze

  1. Psycholog kazalby Ci to wziasc w ramy i zapytalby: "A jak Ty sie z tym czujesz?" :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak to "jak?" Twórczo. Zamiast niewegetariańskich okrzyków odmieniam zawołanie "Motyla noga!" na różne sposoby, analizując przydatność bojową uzyskanych skojarzeń :D

    OdpowiedzUsuń
  3. No widzisz, sama sobie odpowiedzialas :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy wychodzimy sobie z naszej wygodnej pseudoprywatności w internetach, zawsze się ciężko. jakiś czas temu odkryłam, że latwo jest odnaleźć mój blog, wpisując w wyszukiwarkę imię i nazwisko. W tej sytuacji rzeczywiście trudno o ekspresję. Tedy ekspresja kontrolowana. Ale szkoda by było wcale.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Jeszcze jeden żonkil, czyli ... gdybym znała Kadisz

W rankingu

Inny świat