O tym, jak życie mamyszóstki przeszło ze świata wirtualnego w realny (notka z początku października z późniejszymi uzupełnieniami)

Prawdziwa historia wirualnego życia Mamyszostki zaczęła się w lipcu 2007 roku. Mamą szóstki była wtedy również wirtualnie, ponieważ Najmłodszy był wtedy dopiero kiełkującą fasolką, której świadomość zaczynała się we mnie kształtować.

Różne okoliczności złożyły się na fakt, że moje życie towarzyskie w tamtym okresie ograniczało się do kontaktów z nauczycielami dzieci, a z nadejściem wakacji - z artystami, z którymi zaczęliśmy wspólnie przekształcać słynną ulicę Brzeską na warszawskiej Pradze w ulicę artystów. Ciąża, huśtawka nastrojów, do tego różne problemy wewnętrzne i zewnętrzne - wszystko było jak jakiś szalony młyn, z którego szukałam ucieczki. I znalazłam - było to forum ciążowe e-mama, na którym zaczęłam być sobą.  Pisanie o sobie  do osób, które ukrywając swoją tożsamość pod nickami czują się bezpieczne i otwarte było niezwykłym doświadczeniem. Kilka miesięcy ciąży to czas, który nas bardzo zbliżył do siebie. Kto chciał - wiedział o innych sporo, wspierałyśmy się w trudnych chwilach, cieszyłyśmy się radościami, odkrywałyśmy w sobie i w innych wszelkiego rodzaju talenty. Powoli stawałyśmy się dla siebie bardziej przyjaciółkami niż tylko wirtualnymi znajomymi. Zaczynałyśmy dzielić się adresami, telefonami. Kiedy nasze maleństwa przyszły na świat, kontakty się niestety częściowo urwały.

Jednak internet to medium niezwykłe. Nasza Klasa, Facebook, blogi - po sześciu latach jestem w kontakcie z większością dziewczyn! Przesyłamy życzenia urodzinowe naszym dzieciom, które właśnie w tym roku i w następnym skończą już sześć lat. To kawał czasu.

I właśnie niedawno, otwierając Facebooka dojrzałam post jednej z moich wirtualnych bratnich dusz - mamy Twinsów - że właśnie jedzie do stolicy. Po sześciu latach spotkałyśmy się wreszcie. To było coś fantastycznego zobaczyć ją, usłyszeć i mieć obok siebie po raz pierwszy. Jej śmiech, opowieści o twinsach, o przeprowadzce - wszystko realne, namacalne. Nie, to nie był pierwszy raz. My się znamy już pół tuzina lat!

Takich bratnich dusz mam więcej. Z jednymi się już spotkałam, z innymi nie, ponieważ mieszkają daleko - rozsiane po całym świecie. Ale przez internet mamy do siebie blisko. I czasami wystarczy tylko jeden post, by nasze drogi skrzyżowały się w rzeczywistości tej namacalnej.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jeszcze jeden żonkil, czyli ... gdybym znała Kadisz

W rankingu

Inny świat