CIESZĄ SIĘ POLACY
Nie mam w sobie piłkarskiego ducha. Za grosz! Nie znajduję żadnej przyjemności w obserwowaniu 20 spoconych facetów biegających za piłką (ciut większy szacunek mam do pozostałych dwóch). Zaś tarzanie się wysportowanego mężczyzny po murawie z bólu wynikającego z muśnięcia przez zawodnika przeciwnej drużyny odbieram osobiście jako coś, proszę wybaczcie mi określenie, wybitnie niemęskiego.
Nie znaczy to, że nie trzymam kciuków za polską reprezentację, o nie! Mistrzostwa traktuję jako zwykłą grę i zadowala mnie znajomość - i to na bieżąco - wyniku meczu. A do tego wystarczy laptop i/lub entuzjastyczne okrzyki sąsiadów. Całym sercem jestem z "naszymi".
Za oknami śpiew "Polska - biało-czeeerowoni!", polskie flagi na samochodach, balkonach, taka jedność w narodzie, taka radość, euforia, aż serce rośnie. Ale pijany kibol w pelerynie z flagi narodowej to element nie tylko budzący obrzydzenie i niesmak, ale wręcz ocierający się o świętokradztwo.
Na naszym balkonie nie ma flagi. Nie mam poczucia winy, że nie obnoszę się z wizualnymi atrybutami polskości podczas mistrzostw. Przecież mieszkam w Polsce i Polakom kibicuję. Ale symboli narodowych moje sumienie zdecydowanie każe mi używać w innych okolicznościach - dla uczczenia pamięci tych, którzy stracili życie w obronie Ojczyzny, Jej kultury i języka.
Nie przeszkadza mi natomiast nasz hymn na Euro 2012, ponieważ, jak ujęto w pewnym artykule "jest głęboko zakorzeniony w polskim folklorze". Tak głęboko, że nawet pijani kibice śpiewają go prawie nie fałszując.
Jestem szczęśliwa, że małżonek moje zdanie podziela :) I nie tylko on, jak się okazuje. W przeddzień meczu Polska-Rosja siedmiolatek nasz zapytał, czy może następnego ranka ubrać się do szkoły na "biało-czerwono". Zgodziłam się, bo przecież młody człowiek musi się asymilować z otoczeniem, a jednak lwią część dnia spędza w szkole. Ale pogadaliśmy przy okazji chwilę o tym, dlaczego Polska flaga ma takie kolory. Krótka lekcja historii, legenda, trochę symboliki. Ku mojemu zdziwieniu rano, młody zdecydował się ostatecznie na neutralne motywy sportowe na odzieży. Zaskoczenie ustąpiło miejsca refleksji " Czym skorupka za młodu ... itd." Jednym słowem, koko-spoko!
Nie znaczy to, że nie trzymam kciuków za polską reprezentację, o nie! Mistrzostwa traktuję jako zwykłą grę i zadowala mnie znajomość - i to na bieżąco - wyniku meczu. A do tego wystarczy laptop i/lub entuzjastyczne okrzyki sąsiadów. Całym sercem jestem z "naszymi".
Za oknami śpiew "Polska - biało-czeeerowoni!", polskie flagi na samochodach, balkonach, taka jedność w narodzie, taka radość, euforia, aż serce rośnie. Ale pijany kibol w pelerynie z flagi narodowej to element nie tylko budzący obrzydzenie i niesmak, ale wręcz ocierający się o świętokradztwo.
Na naszym balkonie nie ma flagi. Nie mam poczucia winy, że nie obnoszę się z wizualnymi atrybutami polskości podczas mistrzostw. Przecież mieszkam w Polsce i Polakom kibicuję. Ale symboli narodowych moje sumienie zdecydowanie każe mi używać w innych okolicznościach - dla uczczenia pamięci tych, którzy stracili życie w obronie Ojczyzny, Jej kultury i języka.
Nie przeszkadza mi natomiast nasz hymn na Euro 2012, ponieważ, jak ujęto w pewnym artykule "jest głęboko zakorzeniony w polskim folklorze". Tak głęboko, że nawet pijani kibice śpiewają go prawie nie fałszując.
Jestem szczęśliwa, że małżonek moje zdanie podziela :) I nie tylko on, jak się okazuje. W przeddzień meczu Polska-Rosja siedmiolatek nasz zapytał, czy może następnego ranka ubrać się do szkoły na "biało-czerwono". Zgodziłam się, bo przecież młody człowiek musi się asymilować z otoczeniem, a jednak lwią część dnia spędza w szkole. Ale pogadaliśmy przy okazji chwilę o tym, dlaczego Polska flaga ma takie kolory. Krótka lekcja historii, legenda, trochę symboliki. Ku mojemu zdziwieniu rano, młody zdecydował się ostatecznie na neutralne motywy sportowe na odzieży. Zaskoczenie ustąpiło miejsca refleksji " Czym skorupka za młodu ... itd." Jednym słowem, koko-spoko!
Komentarze
Prześlij komentarz