Nie pozostałby kamień na kamieniu fundamentów kościoła

Zacznę od odpowiedzi na 2 pytania pomocnicze:

Czy kobieta mogłaby zostać kapłanem?
Jeżeli wezmiemy pod uwagę, że funkcja ta łączy w sobie

  1. Aktora

  2. Mówcę

  3. Przywódcę duchowego

  4. autorytet moralny

  5. Prawnika

  6. śpiewaka

  7. Mistyka-maga (lub czarownika ;-) )


to potencjalnie, przeszkód nie ma. Teoretycznie - tak, mogłaby, pod warunkiem, że jej konstrukcja psychiczna, cechy charakteru i nabyte umiejętności pozwoliłyby na to. Podobne warunki musi spełniac mężczyzna, ponieważ zawód ten wiąże się z ogromna odpowiedzialnoscią za los innych ludzi - a jest spory ciężar do udźwignięcia.
Bycie kapłanem to coś zupełnie innego, niż bycie zakonnikiem czy zakonnicą. To odpowiedzialność duchowego kierowania i przewodzenia wiernym, a nie tylko służba w postaci cichej i pokornej. To obowiązek wypowiadania się w istotnych sprawach i umiejętność klarownego przedstawiania różnic między dobrem a złem, bycie autorytetem moralnym i umiejętność wpływania na wiernych. Są pewne cechy, z którymi musimy się urodzić, inne nabywamy w miarę upływu lat i zdobytych doświadczeń, ale niezależnie od wszystkiego - trzeba je kształtować i rozwijać, co wymaga sporo czasu i samozaparcia.
Przykład: wśród moich bliskich bolesna historia czasów wojen i rodzinne tragedie przerzedziły szeregi ojców, dziadków i pradziadków, więc z konieczności - autorytetami moralnymi i rodzinnymi przywódcami duchowymi, dającymi wsparcie przez co najmniej 3 pokolenia były kobiety. Nie każda była w stanie tym zadaniom sprostać, ale te, którym się to udało (mniej więcej połowa), budziły powszechny szacunek zarówno wśród mężczyzn, jak i kobiet w najbliższym środowisku.

Czy kobieta może/powinna czytać głośno Biblię?

Pismo Święte to ogromny zbiór spisanch mądrości - część z nich jest obowiązkowo czytana w kościele, czytanie innych pozostawione jest do wyboru. Dobór czytań, wg mojej wiedzy, częściowo przynajmniej zależy od kapłana, który odprawia mszę. Co czytałaby wiernym kobieta-kapłan?
W mojej rodzinie czytało się o prorokini Deborze, o Racheli, o Sarze - i wielu innych postaciach kobiet, które miały wpływ na koleje losów biblijnych bohaterów.
Ale czy nie zabrzmiałyby kuriozalnie w ustach kobiety listy św. Pawła? Podejrzewam, ze Biblia czytana przez kobiety, tam gdzie kościelny układ tekstów pozwala na wybór, ujawniłaby szerokim rzeszom wiernych, że biblijne niewiasty niekoniecznie były "posłuszne" swoim mężom, a ich samodzielne decyzje niejednokrotnie przyniosły różne zmiany - i pozytywne, i negatywne, podobnie jak decyzje wielkich mężów. Ale - nie ukrywajmy - kobiety zawsze miały sporo do powiedzenia.
Ciekawi mnie, jak zachowałby się kobieta-kapłan mając obowiązek przeczytać przygnębiającą historię o Ewie i wypędzeniu z raju. Czy zgodziłaby się dobrowolnie narzucać innym kobietom mocno wątpliwą "prawdę wiary chrześcijańskiej" o bólu narodzin, który miał być karą za nieposłudzeństwo? Czy jednocześnie, głosząc kazanie, odwołałaby się do wiedzy kobiet, że ból narodzin jest krótkotrwały i nic nie znaczący w porównaniu z ogromem radości, jakiego doznaje kobieta tuląc narodzone maleństwo? Czy powiedziałaby, że o bólu takim natychmiast się zapomina? No, a jeśli tak, to w jakim świetle postawiłaby Boga-Ojca, który za sprzeciwienie się Jego woli obdarował pierwszą kobietę cudowną nagrodą, która kosztuje tylko odrobinę fizycznego bólu (minimalnego w porównaniu chociażby z silną migreną)?
I jeszcze jeden przykład z Pisma Świętego - opowieść o Marii i Marcie. Co powiedzieliby mężczyźni, gdyby dotarło do nich, że Chrystus wyraził głębokie uznanie dla Marii, biorącej aktywny udział w Jego naukach, a nie dla Marty, która, za przeproszeniem,  przez cały czas siedziała w garach i usługiwała?

Na to pytanie nie jestem w stanie odpowiedzieć ani tak, ani nie. Zbyt dużo tu wątpliwości.

Zatem, czy kobieta powinna być kapłanem?

Przeskoczenie tradycji kościelnych, całej historii kapłaństwa i lat ludzkich przyzwyczajeń, to jedno. Pozwolenie kobietom na to, by znając Pismo Święte, czytały te jego fragmenty, które są im bliskie i na których opiera się ich wiara i wiedza groziłoby tym, że cała historia chrześcijańska ległaby w gruzach. Pomyślcie, co stałoby się, gdyby wszystkie kobiety były świadome tego, co naprawdę jest napisane w Biblii... Nie pozostałby kamien na kamieniu z fundamentów prawd chrześcijańskich... Wszystkie procedury, prawo koscielne, układ czytań musiałyby zostać poddane weryfikacji, jeśli nie napisane od nowa!
Jedno rozwiązanie jest takie: pozostawmy wszystko tak jak jest, niech mężczyżni rekompensują sobie kapłaństwem to, że nie mogą rodzić, a my, kobiety, czytajmy sobie Pismo Święte same dla siebie, po cichu się wspierajmy - bo i tak swoje wiemy. Kapłan mężczyzna wyrocznią nie jest, a tych mądrych kapłanów, którzy mają głęboki szacunek dla wiedzy i społecznej roli kobiet, nie ma wielu... niestety.
Jest i drugie rozwiazanie, które może satysfakcjonować te Panie, które nie dość ufają, że obecny układ jest całkiem uczciwy i sprawiedliwy - tyle, że - iście szatańskie ;-) parytet w sejmie - to i parytet w kościele. Tyle samo kapłanów kobiet, co kapłanów mężczyzn i wybór 2 papieży, tzn - papieża i papieżycy - dla pełnej harmonii i równowagi.
A co na to Bog-Ojciec?

Komentarze

  1. Myślałam, że to będzie sensowny wpis, sądząc po temacie. Jezus nie wybrał kobiet na kapłanki, więc takie "unowocześnienia" byłyby zaparciem się głównego założyciela. Wtedy nie byłby to kościół chrześcijański. Jakiś inny, można sobie wymyślić nazwę, kto tam co woli, ale na pewno nie chreścijański. Równie dobrze można by pozmieniać niektóre przykazania, no bo przecież mamy "nie zabijać" ALE jak jest jakiś kryminalista, to być może... Zawsze mamy jakieś ale. Bo my wiemy lepiej. Bo my znamy życie. Moja rada jest prosta: jeśli komuś nie podobają się warunki panujące w kościele, może go spokojnie opuścić i założyć sobie swój własny. Może nawet taki tylko dla kobiet?

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiadam na komentarz: Jezus nie wybrał również na swojego zastępcę (czyli papieża) człowieka wykształconego - a obecnie papieży i kapłanów mamy wykształconych. Kobiety wybrać nie mógł, ponieważ nie pozwalała na to żydowska tradycja. Teoretycznie mógłby próbować - w końcu był obywatelem Rzymu (gdzie o kobiety-kapłanki nie było trudno), jednakże funkcja, którą ustanowił wiązała się z przekazywaniem mądrości z ust do ust Żydom, nie Rzymianom...a tym pierwszym i tak się już dosyć naraził swoja działalnością. Ja jestem wiary rzymskokatolickiej - co czyni różnicę dość znaczną...

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlaczego uważasz, że listy św. Pawła brzmiałyby kuriozalnie w ustach kobiety? Słuchając listów, skupiam się na ich treści, nie na czytającej osobie, nie utożsamiam podmiotu mówiącego (św. Pawła)z czytającym.
    Dlaczego prawdy chrzecijańskie ległyby w gruzach, jeśli kobiety naprawdę poznałyby Biblię? Czytam Biblię i apokryfy, dopytuję o interpretacje - i nie zamykam się tylko na interpretacji KRK. Czy mi się wydaje, czy rzeczywiście uważasz, że poznanie i wiedza przyczyniłoby się jakiejś wielkiej rewolucji?
    Nie rozumiem też, dlaczego kobieta odczytując z Księgi Rodzaju historię o grzechu pierworodnym miałaby czuć przygnębienie - dosłownie tak nie napisałaś, ale chyba trochę o to chodzi. Przygnębiająca historia, no dobrze. Jaka różnica, kiedy odczytuje ją mężczyzna a kiedy kobieta? Mężczyzna może narzucać tę "prawdę chrześcijańską" a my, lud Boży mamy ją przełknąć. Bo mężczyzna lepiej odczyta? Czy może jemu przystoi? Czy może nie musi się wstydzić, bo to Ewa przecież pierwsza skosztowałą jabłka?
    Ból rodzenia z fizjologicznego punku widzenia jest większy dla nas ludzi(większy niż dla innych samic ssaków), ponieważ jest skutkiem naszej wyprostowanej postawy.
    W Biblii jest mowa o wielkich mężczyznach i o nikczemnych kobietach, ale także o "dzielnych niewiastach" i o łotrach. Czytając Biblię, nie szukam poematu o dzielnej niewieście. Staram się przyjmować ją taką, jak jest.

    OdpowiedzUsuń
  4. Może przesadziłam ze zjadliwością. To taki babski odwet za kapłańskie wypominanie kobiecie pierwszego nieposłuszeństwa. Lubię czasami przedstawic sytuację w sposób zaskakujący - niekoniecznie dlatego, że tak właśnie uważam, a jedynie... że dopuszczam i takie spojrzenie na sprawę. Szczerze - uwielbiam Listy św. Pawła i wciąż odkrywam w nich coś nowego - te same treści w różnych etapach mojego życia odczytuję inaczej. Co do odczuwania bólu z powodu wyprostowanej postawy - przyznaję Ci rację, ale spróbuj przekonać o tym np. prawosławnego popa (mnie sie nie udało). Czy sądzę, że wiedza spowodowałaby rewolucję? Najszczersza odpowiedź brzmi: NIE WIEM. Ale w kilku przypadkach historia udowodniła, że nie jest to wykluczone. Choćby taka umiejętność rozczepienia jądra atomu - dała początek wielkiej rewolucji sił zbrojnych...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Jeszcze jeden żonkil, czyli ... gdybym znała Kadisz

W rankingu

Inny świat