Inaczej
Gdy odchodzi przyjaciel, powstaje w naszym myśleniu i odczuwaniu pustka, dziura. Coś się nagle kończy, a zdezorientowany człowiek staje się kłębkiem niezwerbalizowanych, nieuświadomionych emocji, które nie mają ujścia. Wszystko trzeba poukładać od nowa. Inaczej. I nie od razu. Pies pierwszy wyczuwał powracających domowników, zanim jeszcze zadzwonił domofon. Po reakcji psa wiedzieliśmy, kto wraca do domu. Pies wybawiał również z opresji niejadków, którym coś "niechcący" spadło pod stół. A niesmaczny kotlecik również można było wdzięcznemu stworzeniu podrzucić dyskretnie do miski. Sobotnie i niedzielne poranki, gdy malcy wcześnie wstali, rozpoczynały się od przewalanek na psim posłaniu. Oni dwaj i pies to była paczka świetnie zgranych kumpli: jak rozrabiali, to razem i trudno było znaleźć winowajcę. Po weekendzie bez Bacusia przyszedł poniedziałek. Sześcioipółlatek w drodze ze szkoły spytał nagle: "Mamo, gdzie jest teraz Bacuś?" - Tam, gdzie już jest zdrowy i nic go n...