JASNA STRONA MOCY
Nie pisałam. Przez złosliwość materii nieożywionej trochę. A może przypadek? Mój grudniowy wpis gdzieś wcięło. Poszedł w kosmos, to wiem, w końcu z godzinę go pisałam, ale śladu nigdzie. A może był zbyt ponury , jak na przedświąteczny i jakiś Demiurg postanowił bloga ocenzurować? Teraz to i tak nieważne. Dziś pojawił się w naszym mieszkanku Obi- Wan Kenobi. Czterołapny. Trochę przestraszony. - Jest w kolorze naleśnika - określił go najmłodszy - i SAM go wybrałem! - dodając dumnie. Z tym ostatnim akurat bym polemizowała, bo wersja kolorystyczna "biszkopt" lub, jak kto woli "naleśnik", zamówiona była przez najstarszą, ale niech mu będzie. Dumny jest, ponieważ to on i pierwszak mieli okazję poznać go jako pierwsi. Wici rozesłaliśmy jeszcze przed Bożym Narodzeniem. Najstarsza wzięła sprawy w swoje ręce - nie pominęła chyba żadnego schroniska w Polsce. Przejrzała też Allegro i hodowle. Ja zadzwoniłam do Magdy, która jest weterynarzem. I dałam znać Asi z Krakowa, bo pracu...